Skoro mamy ostatki, to czas na pączki. W tym przypadku pączusie, bo mowa o małych, mięciutkich, nieziemsko kalorycznych fritolach, rodem z weneckiego karnawału.
O tyle są łatwiejsze w przygotowaniu, że nie trzeba szklanką wycinać z nich kształtów, ani formować kul w dłoniach. Za pomocą dwóch łyżek nabiera się porcję ciasta i kładzie na rozgrzany tłuszcz.
Źródło: "Słodka pokusa" Tadeusz Gwiaździński.
Składniki na ok. 30 fritoli:
- 30 g świeżych drożdży
- 300 g mąki pszennej
- 1 jajko
- 250 g masła, rozpuszczonego
- 40 g cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- 150 ml ciepłego mleka
- mały kieliszek grappy (lub wytrawnej nalewki owocowej, w ostateczności białego rumu)
- skórka otarta z połowy cytryny
- po 30 g kandyzowanej skórki cytrynowej i pomarańczowej
- 30 g orzeszków piniowych (lub posiekanych orzechów włoskich)
- 30 g rodzynek
Dodatkowo:
- 400 g tłuszczu do głębokiego smażenia (pół na pół oleju i smalcu)
- cukier puder do posypania
- papierowe ręczniki do osączania pączków
Zrobić zaczyn. Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku z dodatkiem 1 łyżeczki cukru i odstawić na 5 minut.
Do dużej miski przesiać mąkę i sól. W środku zrobić wgłębienie i wlać zaczyn. Z brzegów w kierunku środka zgarnąć nieco mąki, tak aby zasypać nią mleko, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na minimum 20 minut.
Rozpuszczone masło wymieszać z jajkiem, resztą cukru, alkoholem, skórką z cytryny i dodać do zaczynu. Zagniatać ręką, aż ciasto będzie samo odchodzić od brzegów miski. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.
Kandyzowane skórki posiekać z orzechami i rodzynkami. Dodać do ciasta i tak długo zagniatać, aż się równomiernie w nim rozmieszczą. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce na kolejne 15 minut.
Tłuszcz rozgrzać na średnim ogniu (do temp. 140°C). Za pomocą dwóch łyżek zanurzonych w mące nabierać porcję ciasta, tworząc coś na kształt łódeczki i kłaść na rozgrzany tłuszcz. Smażyć po 3 minuty z każdej strony. Układać na ręczniku papierowym, by odsączyć nadmiar tłuszczu.
Posypać cukrem pudrem.
Życzę smacznego!
Takie małe są nie bezpieczne, bo się ich więcej zje :P
OdpowiedzUsuń